
Cofnijmy się trochę w czasie. Jest rok 2015. Codziennie wmawiam sobie, że z impetem wrócę do robótek, odkurzę bloga, obrobię stare zdjęcia. Dziś wieczorem, najpóźniej jutro, może w weekend… Poranny szał energetyczny karmiony kofeiną niknie przykryty papierami i zaduszony dzwonkiem telefonu. Śmigając przez Warszawę przeglądam Facebooka, Instagrama i moje Feedly, i czuję się zmiażdżona ilością rzeczy, które wychodzą spod ludzkich rąk. Serio, jak sobie radzicie z pogodzeniem swoich pasji z pracą na cały etat? Czytaj dalej…




Witajcie wśród niebezpiecznych narzędzi.