Przedweekendowo sprułam wczoraj 20 centymetrów swetra. 254 oczka w rządku dziergane ryżem. I 20 centymetrów tych rządków. Miał być oversize, ale wyszedł namiot dla czteroosobowej rodziny z psem. Robiłam próbki, by ustalić wielkość drutów, ale tak mi się spodobał “Panton Ease Pullover”, darmowy wzór dostępny na stronie Yanspirations, że nie bawiłam się w obliczenia i od razu nałożyłam oczka na XL-kę. Głupia byłam, ot co. Z tym pruciem nie było tak tragicznie. Zresztą było to kolejne w ciągu ostatnich dwóch tygodni katowanie tej włóczki. Na Facebooku pisałam wam już, że podczas porządków znalazłam w jednym z pudeł kawałki freestyle’owego swetra, który zaczęłam jakieś pół roku temu. Nie miałam żadnych szkiców i notatek z projektowania (pewnie ich w ogóle nie robiłam), więc kiedy rozsypałam te dzianinowe puzzle po podłodze, nie byłam w stanie dojść co poeta miał na myśli. Bez żalu sprułam i zwinęłam w szare kłębki. Musiało być tego z trzy motki. Wełna z akrylem. Z tej samej włóczki dziergałam mojego szaro-rabarbarowego nietypiaka, o którym nieustannie wam opowiadam. Włóczka nazywa się “Polo Natura” i jest produkcji tureckiej, jak większość przystępnych finansowo włóczek dostępnych w naszych pasmanteriach.
Tym razem z włóczki powstał jeden duży kłębek (“Przytul mnie, będę twoim swetrem”), a po pruciu zostało tylko wspomnienie. Kiedyś bardzo cierpiałam przy tym procederze, ale ostatnio jakoś nawet łzy nie potrafię uronić. Wiem, że dzierganie tego samego kawałka po raz drugi sprawi mi olbrzymią przyjemność. No i będzie znacznie szybsze, bo oczek mniej.
Ryżowy sweter będzie dość bezmyślnym udziergiem. Amerykanki mówią na coś takiego “potato chip knitting”. Można w trakcie wiersze tworzyć, zaplanować jadłospis na miesiąc z góry i projektować w myślach kolejne swetry. Ten będzie szary, obszerny, z pończoszniczo dzierganymi rękawami i szerokim golfem. Podobny dość do tego żółtego z wzoru, ale nie będę korzystać z dostępnego na Yanspirations opisu. Dziergam na okrągło, a że nie mam już dużo tej włóczki prawdopodobnie będę dodziergiwać pasy. Myślę też o jakiejś intarsjowej aplikacji z przodu. Mam już kilka pomysłów. No i mam rękawy. Bałam się, że nie starczy mi na nie tej szarości, więc wydziergałam je jakoś w przerwie między kolejnymi okrążeniami dołu swetra. Wspominałam, że od dołu dziergam?
Po tym całej akcji z pruciem ze sporego kawałka odzieży zrobił się ogryzek ściągacza. Przede mną szereg weekendowych atrakcji i, o zgrozo, Walentynki, więc nie wiem jak będą wyglądać moje postępy, ale liczę, że przy 180 oczkach zamiast 254 nadrobię to całe prucie. Trzymajcie kciuki!
🙂
Mój też! Choć lubię mieć na drutach coś bardziej skomplikowanego. Ostatnio mnie kręcą te koronki. Ech… 😛
A szary uwielbiam! Choć w tym projekcie będzie, jak się okazało, miks kolorów i włóczek. Wykańczam resztki. Mam mnóstwo pojedynczych motków bezetykietkowych. Może powinnam zrobić kocyk. Mm…
Dziękuję. 🙂 Ja też myślałam, że jestem upośledzona jeśli chodzi o druty, ale okazało się, że wystarczyło wyluzować i rzucić się na głęboką wodę. Kiedy tylko przestałam się spinać nagle zaczęło mi wychodzić.
Zobaczymy. 😉 Póki co zmieniły mi się plany, ale zawsze mogę spruć jak coś będzie nie tak.
Podziwiam za cierpliwość i zazdroszczę talentu.
Ja do drutów i szydełka miałam zawsze dwie lewe ręce 🙂
Szary najlepszy!
A kategoria "potato chip knitting" to mój ulubiony rodzaj udziergów!
Zapowiada się pięknie 🙂
Dziękuję! 😀 Pozdrawiam serdecznie.
"Przytul mnie, będę twoim swetrem" Cuudne! Pozdrawiam:) Renata