W sobotę 18 stycznia odbyło się w Biurze Coworkingowym ClockWork na warszawskim Mokotowie drugie spotkanie z serii Udzierg Towarzyski ze Współszyciem organizowane przez aeR made. Podczas gdy dziewiarkom pozostawiłam pełną swobodę wyboru technik i tematów swoich robótek, szyciomaniaczkom zaproponowałam szycie fartuszków. Minimalistyczne i pełne ozdób, z falbankami lub bez, inspirowane wykrojami z dawnych lat i bardzo nowoczesne w formie… Fartuszki zdecydowanym krokiem wychodzą z lamusa i stają się niemal tak niezbędne w naszych kuchniach jak garnki i patelnie.
Linki do tych wszystkich stron znajdziecie jak zwykle na samym dole posta, ale jeszcze nie dzisiaj, bo szczerze mówiąc nie chce mi się teraz wszystkiego przeklejać. 😉 Na stronę samego wydarzenia wrzucałam je praktycznie do ostatniej chwili, robiłam to nawet przez sen. Rano w dzień udziergu byłam totalnie nieprzytomna, ale było warto. Przez te poszukiwania, opisywanie instrukcji i przeglądanie zdjęć nauczyłam się naprawdę dużo.UdziergZainteresowanie wydarzeniem na Facebooku i poza nim było bardzo duże. Nie spodziewałam się aż takiego i nawet trochę się bałam, że się w ClockWorku nie pomieścimy. Okazało się jednak, że znowu było kameralnie. Przyszły Kasia, Marta i Asia, a ta pierwsza przyniosła ze sobą nie tylko pyszne ciastka, lecz również swojego przystojnego Singera. Matylda wreszcie miała towarzystwo!Planowałam szycie sukienkowego fartuszka z półokrągłym dołem, karczkiem w kształcie serca i falbankami. Jeszcze zanim przyszły dziewczyny skroiłam wszystkie potrzebne elementy i wyprasowałam je. Potem zabrałam się za szycie zaczynając od przygotowania falbanki. Po raz pierwszy zamontowałam Matyldzie podwójną igłę, by zmarszczyć przygotowany pasek bawełny i… tu właśnie zaczęły się schody. Po dziesiątkach prób, wielu zmianach ustawień maszyny i ponad godzinie spędzonej na pracowitym pruciu było jasne, że coś jest bardzo nie w porządku. Kasia zaproponowała mi pożyczenie swojej podwójnej igły o dużo większym rozstawie, ale mimo iż było nieco lepiej wciąż nie mogłam zmarszczyć falbanki tak jak bym chciała. Okazało się, winna nie była ani Matylda, ani żadna z igieł, ale moja biała nić, która okazała się zbyt słaba i rwała się niemiłosiernie. Cóż, nie każdemu dobrze w falbankach. 😉
Przyznaję, że nie byłam tego dnia w najlepszej formie i więcej prułam niż szyłam, ale co się nagadałam! 😀 Czas spędzany z ludźmi, których łączą podobne zainteresowania jest nieprawdopodobnie inspirujący!
W lutym to się niestety nie udało, ale już w sobotę 29 marca szykuję dla was kolejne spotkanie udziergowo-szyciowe. Dziś są moje urodziny i planuje je świętować długo, hucznie, i także w waszym towarzystwie. Wpadniecie? Szczegóły znajdziecie na Facebooku. 🙂
A póki co zerknijcie na kilka klatek ze stycznia! 🙂
Wow! ja właśnie mam za sobą uszycie pierwszego fartuszka, nie mogę powiedzieć żeby to było łatwe zadanie, ale wzorowałam się na http://www.aczemunie.com.pl/gotujecie-sprzatacie-pierzecie/ i jakoś poszło nawet moje dzieło jest troszkę podobne do tego cuda, które stworzyła autorka bloga.
Super! 🙂
W wolnej chwili zapraszam do mnie na wielkie rozdanie 🙂
http://always-made.blogspot.com