Panteon blogowy 2015 roku, czyli polskie blogi które odwiedzam najczęściej – cz.2

Panteon 2015 cz.2 cover
Tydzień temu podzieliłam się z wami pierwszą częścią mojego Panteonu polskich blogów robótkowych. Wasz odzew przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Pisaliście, że post wam się bardzo podoba i dzięki mnie poznaliście nowe, fajne blogi. Cieszy mnie to niezmiernie! Dziś, zgodnie z obietnicą, przyszła kolej na drugą trzynastkę moich blogowych ulubieńców.

Niebezpieczne narzędzia są moją domeną

Premiera

Wygląda bardzo fajnie. Nowocześniej.
Kasia

Naprawdę ślicznie wygląda w tym nowym miejscu. Profeska!
Asia

Wow, super!
Marta

Nie mogę już na niego patrzeć. Chcę się spotykać z innymi blogami. 
Luby

Tak moi pierwsi recenzenci wypowiadali się o “nowym” blogu. Wy pewnie teraz rozglądacie się ze zdziwieniem, bo niby ciut podobnie, ale jakby inaczej. I coś mi się z nazwą porobiło i w ogóle jakoś dziko, ale dobrze dziko. Cóż, nie po drodze mi było ze starą platformą. I z tym na siłę dodanym do aeR “made” było mi dość słabo. Ci z was, którzy śledzą bloga od początku wiedzą, że jego historia jest dosyć pogmatwana (w skróconej wersji możecie poczytać o tym w zakładce “O stronie“). Już kilka lat działałam jako “aeR made” na blogspocie, ale nie pasowało mi to strasznie, krzywiłam się widząc nagłówek, a w głowie siedziała natrętna myśl, by wziąć się w garść i coś z tym wreszcie zrobić. Serce się rwało ku czemuś innemu i w końcu się wyrwało. Ku Wordpressowi i nowiutkiej błyszczącej domenie.

Przed wami

aeR i niebezpieczne narzędzia

 

Czytaj dalej…

Krótko o pozytywnie parszywym 2014

parszywy 2014

Jak to wam napisać, by nie brzmieć przesadnie pesymistycznie i dołująco? To nie był najlepszy rok dla bloga. Co tu dużo mówić… Generalnie to nie był najlepszy rok w ogóle. Nie wiem z czego to w sumie wynika. Zdarzyło się sporo bardzo miłych rzeczy, pierwszy raz od dawna nie muszę martwić się o wydatki, ale nastrój jakoś nie dopisywał i to co dobre, jakoś tak umknęło. Nawet jeśli kreatywne serce rwało się do działania to skupiona na pracy głowa nie pozwalała myślom szybować. Setki pomysłów, skrupulatnie notowanych na różnych karteluszkach, nigdy nie ujrzało światła dziennego. Smutne to dla mnie bardzo, ale obiecałam sobie, że nie będę się biczować z tego powodu. W końcu to wszystko – i blog, i robótki – powinno być nie pracą a przyjemnością. ZAWSZE.  Czytaj dalej…