Od zeszłego poniedziałku znowu jestem kobietą pracującą i mam w związku z tym znacznie mniej czasu na wszystko. Osiem godzin pracy dziennie odebrało mi energię dostarczaną zimą przez trzy treningi w tygodniu więc muszę się dokarmiać polopiryną C. Nieopatrznie obiecałam Piotrkowi, że nie będę chorować (znaczy obiecałam, że się postaram), więc całą swoją siłę zużywam na obronę organizmu.
Robótkowo, jak widzicie zresztą, się lenię, ale po Nowym Roku, tym jedynym słusznym [1], uroczyście przysięgam się z tym ogarnąć. 🙂 Poza tym nic mi się nie chce. Dobrze, że spędzam tyle czasu codziennie w kolejkach na poczcie to przynajmniej Kossakowską kończę czytać [2].
[1] Nowy Rok, jak wszyscy wiedzą, zaczyna się 3 lutego. 😉
[2] Maja Lidia Kossakowska “Zbieracz Burz, tom II”, Fabryka Słów, Warszawa 2010 – dla wyjaśnienia.