Piotrek gra w erpegi i jakoś na początku roku zakupił sobie największą dostępną na rynku dwudziestościenną kostkę.
Boki miały ok. 2cm długości, kostka była pomarańczowa i błyszcząca. Bardzo był z niej dumny, więc postanowiłam, że mu przy najbliższej okazji sprezentuję kostkę, która przyćmi wszystkie inne. Okazją był 1 czerwca i wbrew pozorom wcale nie chodziło o Dzień Dziecka. 🙂
Kostka powstawała około miesiąca i było z nią naprawdę mnóstwo roboty. Najpierw był projekt – rozrysowana na papierze siatka z numerami. Później, dzięki pomocy Mamy, powstał szablon złożony z dwudziestu równobocznych trójkątów o boku długości 20 centymetrów. Pomarańczowy polar podkleiłam fizeliną, by kostka była sztywniejsza. Następnie namalowałam liczby specjalną, termoutwardzalną farbą do tkanin. Teraz pozostało to wszystko zszyć i wypchać kostkę nadprogramowym wypełnieniem z poduszek.
Obdarowany był zadowolony z prezentu i ponoć wykonuje nią najważniejsze rzuty. Jego Brat i kumple nalegają bym otworzyła masową produkcję. 🙂
Potrzebne były: polar, fizelina, wypełnienie do poduszek, farba termoutwardzalna, przybory do szycia i cała masa cierpliwości
Znajomi zalewają nieustannie, a ja z uporem maniaka odmawiam. 🙂 To wyjątkowa kostka dla wyjątkowego faceta – to raz, a dwa – musiałabym znaleźć jakiś łatwiejszy sposób szycia, bo robiłam ją straaaaaasznie długo. 🙂
Kostka jest epicka! Jak to możliwe, że cały Internet nie zalał cię jeszcze zamówieniami na to cudo?!