… czyli moje pierwsze wyzwanie z The Fiber Factor
“Knit your life”, czyli pierwsze zadanie w konkursie The Fiber Factor, było wielką niespodzianką dla całej dwunastki uczestników. W filmikach, które przesyłali organizatorom opisywali żmudny proces twórczy, problemy z wyrażeniem całego swojego życia za pomocą dzianiny i nadmiarem inspiracji. Niektórzy stwierdzili nawet, że to zadanie wiele ich o nich samych nauczyło.
Fragmenty owych video pamiętników były sukcesywnie publikowane na stronie konkursu przez całe trzy tygodnie pierwszego wyzwania i były dla mnie sporą pociechą, kiedy “dziergałam swoje życie”.
Fragmenty owych video pamiętników były sukcesywnie publikowane na stronie konkursu przez całe trzy tygodnie pierwszego wyzwania i były dla mnie sporą pociechą, kiedy “dziergałam swoje życie”.
No właśnie… Jak już pisałam w pierwszym poście o The Fiber Factor organizatorzy zachęcali obserwatorów konkursu, by wcielili się w rolę nieoficjalnych “swatchersów”. Mimo iż w momencie ogłoszenia tematu “Knit your life” próbowałam sobie wmówić, że nie chciałabym się znaleźć w skórze uczestników, bujna wyobraźnia pokonała rozsądek i postanowiłam dać jej się ponieść.
Pomysłów miałam mnóstwo. Rodzina, przyjaciele, podróże, sukcesy, żagle, blog, mój pokręcony charakter, zalety, wady… Wszystkie mniejsze i większe sprawy, nasze otoczenie, przeszłość, teraźniejszość, przyszłość składają się na to jacy jesteśmy. Ciężko to wszystko przerobić na motki i przemienić na drutach w zgrabną całość. Zwłaszcza, że nawet owa całość może mieć całkiem dowolną formę, na którą też się trzeba zdecydować. 😉
W moim liście, który wysłałam do ogranizatorów The Fiber Factor napisałam, że dzierganie życia jest podobne do budowania życia. My dziewiarki i dziewiarze używamy różnych włóczek i narzędzi, i ścieg po ściegu, rządek po rządku tworzymy gotowy ubiór, chustę, dodatek. Czasem wychodzi nam coś pięknego, innym razem musimy spruć wszystko i zacząć od zera, ale to nasze życie, nasze dzieło i jest tego warte.
Postanowiłam poświęcić swój projekt właśnie nowym początkom, które zwłaszcza teraz stanowią bardzo ważny element mojego życia. Powstał po prawie miesiącu pracy jako trzeci z kolei ciuch, który wydziergałam z niezwykle wymagającej Alize Romantika (40% bawełna, 34% akryl, 26% poliamid; 50g=250m; kolor nr 21). Pierwsze dwa swetry z tej srebrzystej włóczki bouclé sprułam całkowicie, ale postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Na drutach 3,5mm powstała oversize’owa bluzka z krótkimi, raglanowymi rękawami, wykończona przy dekolcie wdzianą wstążką z kokardą w moim ulubionym różowym kolorze. Struktura włóczki sprawia, że całość prezentuje się bardzo ciekawie mimo, iż ścieg to w istocie głównie oczka prawe. Sam fason jest nieco bardziej skomplikowany. Bluzka przerabiana na okrągło jest w swojej dolnej części prawie dwa razy szersza z tyłu niż z przodu i dopiero w okolicach talii ta asymetria znika. Całość wymagała ode mnie mnóstwa pracy (sam dekold na zmianę dziergałam i prułam przez całą majowkę), ale kiedy patrzę na gotową bluzkę wierzę, że wszystko jest możliwe. Po tej długiej zimie wszyscy zasługujemy na niekończące się lato.
Postanowiłam poświęcić swój projekt właśnie nowym początkom, które zwłaszcza teraz stanowią bardzo ważny element mojego życia. Powstał po prawie miesiącu pracy jako trzeci z kolei ciuch, który wydziergałam z niezwykle wymagającej Alize Romantika (40% bawełna, 34% akryl, 26% poliamid; 50g=250m; kolor nr 21). Pierwsze dwa swetry z tej srebrzystej włóczki bouclé sprułam całkowicie, ale postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Na drutach 3,5mm powstała oversize’owa bluzka z krótkimi, raglanowymi rękawami, wykończona przy dekolcie wdzianą wstążką z kokardą w moim ulubionym różowym kolorze. Struktura włóczki sprawia, że całość prezentuje się bardzo ciekawie mimo, iż ścieg to w istocie głównie oczka prawe. Sam fason jest nieco bardziej skomplikowany. Bluzka przerabiana na okrągło jest w swojej dolnej części prawie dwa razy szersza z tyłu niż z przodu i dopiero w okolicach talii ta asymetria znika. Całość wymagała ode mnie mnóstwa pracy (sam dekold na zmianę dziergałam i prułam przez całą majowkę), ale kiedy patrzę na gotową bluzkę wierzę, że wszystko jest możliwe. Po tej długiej zimie wszyscy zasługujemy na niekończące się lato.
Endless Summer, bo tak nazwałam skończony projekt, wysłałam do organizatorów The Fiber Factor kilka godzin przed deadline’em. Następnego dnia odpisali, że zamieścili zdjęcia mojej bluzki na swojej stronie wraz z 11 innymi robótkami nadesłanymi przez fanów programu z całego świata. Wciąż nie mogę w to uwierzyć!
Już dzisiaj wieczorem będą znane wyniki pierwszego wyzwania The Fiber Factor. Dowiemy się, który z oficjalnej dwunastki uczestników podbił serca jurorów. Zwycięzca w mojej nieoficjalnej grupie “swatchersów” powinien być ogłoszony do 15 maja, kiedy to również poznamy drugie zadanie The Fiber Factor. Już nie mogę się doczekać. 🙂
Moja “wizytówka” z opisem konkursowego zadania opublikowana na stronie The Fiber Factor. |
Nieoficjalni “swatchersi” zaprezentowani na stronie The Fiber Factor. A wśród nich ja. 😉 |
PS. Konkursowa bluzka z Romantiki była numerem jeden na mojej liście UFOków. Zostały mi do pokonania jeszcze dwa.
Dzięki Mamuś. 🙂
Kochanie, jeszcze raz gratuluję 🙂
Warto, zdecydowanie. Dziękuję. 🙂
Super ta tunika wyszła 😉 chyba było warto tyle pruć ;p
Super, dzięki. 🙂
eee no nie, super… wrzucę ją jeszcze do tego podsumowania 🙂