Właściwie tytuł powinien brzmieć “Moja spóźniona relacja”, ale nie bądźmy drobiazgowi. 😉
Było super! Serio. Może ryzykuję tym stwierdzeniem, ale po hucznych obchodach 2013 roku i kolejnych dwóch skromniejszych latach, 2016 przyniósł czystą dzierganiową zajebistość, fajerwerki, brokat i jednorożce. No dobra, wiem, że tam byliście i nie brokat tylko czaszunie (te na markerach Miss Knitski), nie jednorożce, a stada ośmiorniczek dla wcześniaków i nie fajerwerki, lecz salwy śmiechu, ale poza tym chyba jesteśmy zgodni, że to była najlepsza warszawska edycja Międzynarodowego Dnia Publicznego Dziergania ever. Wiem, że trochę kazałam wam czekać na te słowa (i zdjęcia), bo życie i w ogóle, ale ja chcę jeszcze raz!
Po zliczeniu wszystkich rozdanych DaWandowych toreb i odjęciu tych kilku, które powędrowały do wielkich nieobecnych wyszło mi, że 18 czerwca 2016 roku na Moście Gotyckim przy Kolumnie Zygmunta dziergało w sumie 35 osób! A było nas znacznie więcej – bo i znajomi, i ogony. Nie liczyłam ciekawskich, tych całkiem pojedynczych i tych skupionych w koreańskie wycieczki, którzy podchodzili spytać “A co to?”, “A po co?”, “Czy mogę kupić?”. Tym bardziej nie byłabym w stanie zrachować setek zaciekawionych spojrzeń, które łypały na nas ze wszystkich zakamarków Placu Zamkowego. Starówka nas polubiła, a my polubiliśmy Starówkę. Nie udało nam się jeszcze zachęcić Króla Zygmunta to starabanienia się ze swoich wysokości, ale patrzył na nas z aprobatą i na pewno coś tam sobie małego wydziergał kiedy my, zamiast na niego patrzeć, byłyśmy skupione na dzieleniu uwagi między pogaduchy a robótki.
Mnożyły się rządki, rosły dziergadła, kwitły nowe i odradzały się stare znajomości.
Jeszcze raz bardzo chciałam wam podziękować za tak liczne przybycie, a DaWandzie za gifty w postaci toreb i przypinek, które tak się wszystkim podobały.
Jeśli o mnie chodzi to wciąż pozostaję pod wielkim wrażeniem i samego naszego spotkania, i tych wszystkich cudowności, które dziergałyście na drutach i szydełkami. Jestem zachwycona, naładowana kreatywną energią od stóp, aż po kok i nie mogę się doczekać Międzynarodowego Dnia Publicznego Dziergania 2017.
Do zobaczenia za rok!
PS. W tym roku było tak gorąco, że zostawiłam ciężką lustrzankę w domu i wszystko cykane było komórką. Może nie jest idealnie, ale chyba nie umnkął mi klimat.
Cały album ze zdjęciami jest dostępny na Niebezpiecznym Facebooku. Tam też możecie się oznaczać, komentować i wszystkie polubić. 😉