Rzut okiem na bliaut

Orkonowej sukni prawdopodobnie nie uszyłabym nigdy gdyby nie moja Mama. To Ona na podstawie moich rysunków, znalezionych w Internecie wzorów bliaut, cote simple i wykroju własnej sukienki stworzyła wykrój tego cuda z łódkowym dekoltem, długimi rękawami i dwoma klinami. Pozszywała też na maszynie najtrudniejsze elementy i uszyła do kompletu kaletkę.…

Czytaj dalej…

Tiruriru po Orkonie

No jestem i po Orkonie, a nawet po wstępnym ogarnięciu się po nim i początku szaleństwa jakim jest sezon urlopowy w pracy. Koniec końców uszyłam (dzięki olbrzymiej pomocy Mamy) orkonową bliaut. Uwielbiam ją. Długa, z rozciętymi rękawami i sznurowana po bokach. Czerwona, wykończona granatową koronką i kordonkiem oraz zieloną aksamitką…

Czytaj dalej…

Dwudziesta piąta godzina

Dzień powinien być dłuższy. Chyba nam się to należy za deszczowe lato, nieprzespane noce i zbyt krótkie weekendy. W godzinę można tyle zrobić – wreszcie wysprzątać biurko, poukładać książki w zgrabniejsze stosy, rozplątać mulinę… innymi słowy opanować przestrzeń. Kiedyś mój mały warsztat zwali mi się na głowę i nigdy nie…

Czytaj dalej…