Nie do pary

Gwiazdka 2012 była świętem mitenek. Choć nigdy nie robiłam rękawiczek bez palców (z palcami tym bardziej nie), wymyśliłam, że będą one idealnymi prezentami jednomotkowymi dla mojej rodziny i przyjaciół. Przecież kiedyś musiał być ten pierwszy raz! Na dodatek ambitnie zdecydowałam, że każda para będzie inna. Zamówiłam ładną włóczkę i od razu zabrałam się do roboty, nie posiłkując się przy tym ani książkami, ani YouTube’owymi tutorialami. Co mogło pójść nie tak? Odpowiem wam. Wszystko.

Zwłaszcza pierwsza para była lekcją pokory. Wydziergałam ich w sumie pięć, ale to te pierwsze dwie mitenki dostarczyły mi największych nerwów i bezsennych nocy. Zrobiłam je dla Mamy.
Wybór włóczki Alize Lanagold Batik Design w kolorach od jasno-szarego po grafitowy i od jasno-fioletowego do śliwkowego i fioletowo-brązowego (nr 3025; 49% wełna, 51% akryl; 100g=240m) przypieczętowała sama Mama kiedy wczesną zimą wydziergała sobie z niej komin. Pozostało mi tylko wymyślić jak będzie wyglądać gotowa para.
Zdecydowałam się na zrobienie mitenek na tyle obszernych, by można je było założyć na zwykłe rękawiczki, ozdobionych szerokimi, bufiastymi mankietami, które łatwo można naciągnąć na rękaw swetra czy kurtki. “Bufki” chciałam wydziergać ściegiem ryżowym, a pozostałą część mitenki ściągaczem. I tyle z teorii. Na pierwszym zdjęciu poniżej widzicie moje zderzenie z rzeczywistością, a właściwie kolejne ze zderzeń, bo drugą mitenkę (ciemniejszą) prułam trzy razy zanim uzyskała satysfakcjonującą formę.
Co poszło nie tak? Była próbka, identyczne druty (trójki przy ściągaczach i siódemki przy “bufkach”), taka sama ilość rzędów i oczek (przy dzierganiu pierwszej mitenki notowałam skrupulatnie każdy narzut), taka sama włóczka… Stop. Otóż to. Włóczka. Właśnie na włóczkę się “nadziałam”.
Nie dziergajcie, drogie dzieci, rękawiczek z włóczek batikowych. Nie dość, że będą się różnić kolorem (z tym można się łatwo pogodzić i powiedzieć, że “tak jest artystyczniej”) to z pewnością uzyskają finalnie odmienną wielkość, bo każdy kolor w motku ma inną strukturę, a tym samym inaczej się przerabia. Moje piękne notatki z dziergania pierwszej rękawiczki mogłam wyrzucić do śmieci. Mitenki, choć przerabiane w identyczny sposób, za nic nie chciały być parą. Pozostało mi tylko prucie i dzierganie na oko. Nie wyszło idealnie, ale na dłoniach wyglądają super. I od razu widać, że ręcznie robione. 😉

 

 

 

 

 

Zostaw po sobie ślad. Uwielbiam czytać komentarze!